środa, 1 maja 2013

Moje wrażenia:

Po entuzjastycznym tygodniu 1. (wrażenia TUTAJ) przyszedł czas na ostudzenie mojego zapału. Tydzień 2. nie przypadł mi do gustu. Po pierwszych ćwiczeniach byłam nastawiona bardzo optymistycznie, ale gdy budziłam się każdego kolejnego dnia, myśl o konieczności zrobienia ich ponownie napawała mnie niechęcią. Przez to odwlekałam trening do wieczora, a czasem nie robiłam go wcale. Wykonanie całego Ripped in 30 według planu postawiłam sobie za punkt honoru, bo chciałam pokazać wszystkim, że potrafię być systematyczna i nie dawać się wymówkom (KLIK), ale cóż...

Nie mówię, że te ćwiczenia są nieprzyjemne - dla mnie "tydzień drugi" to zawsze był najcięższy czas, nieważne jaki program wykonywałam. Tak było, na przykład, przy Insanity, kiedy chciałam rzuć treningi Shauna w kąt czy przy 30 day shred. W pierwszym przypadku udało mi się przetrwać kryzysowy tydzień, w drugim nie. Teraz też mi się udało, choć jestem kilka dni w plecy.

Chociaż o minionych dniach nie opowiadam w dumą, to zdarzyło się coś, czym muszę się podzielić. Był to niemały przełom. W czwartek miałam bardzo zły dzień. Wracając do domu byłam bardzo sfrustrowana, rozczarowana sobą, smutna i zawiedziona, ale nie myślałam wtedy o rzuceniu się na lodówkę zaraz po powrocie ani o zakopaniu się w łóżku, tylko o porządnym ćwiczeniowym wycisku. I tak też zrobiłam - wróciłam do domu, wskoczyłam w dres i dałam z siebie 150%, a po skończeniu Ri30 zrobiłam jeszcze kilka ćwiczeń z Tonnym i Johnnym :)

Workout 1 vs. Workout 2

W porównaniu do poprzedniego tygodnia, ćwiczenia są nie tylko bardziej zaawansowane, ale też bardziej "wymyślne". W trzecim tygodniu robi się jeszcze ciekawiej, ale nie będę spoilerować ;) Generalnie bazujemy na podstawowych ruchach, które opanowaliśmy do perfekcji w tygodniu pierwszym.

System nadal jest ten sam (przypominam: 3 min strenght - 2 min cardio - 1 min abs), ale ćwiczenia stają się coraz bardziej "mieszane", czego przykładem są chociażby nieszczęsne planki - Jillian nie żartowała, kiedy mówiła, że w ciągu kolejnych tygodni poznamy ich każdą możliwą modyfikację. W 'Workout 2' aż połowa ćwiczeń cardio  to plank + ruchy nogami. W tym miejscu chciałam też zaznaczyć, że duży nacisk kładziony jest na ręce. Nie wiem, czy taki był plan, czy to tylko moje odczucie, w każdym razie w pewnych momenach moje słabiutkie bicepsy nie dawały rady, że nie wspomnę już o moich skrzydlatych tricepsach...

Minusy:

  • za krótki cooldown - jest dokładnie taki sam jak poprzednio. 
  • muzyka - nie irytowała mnie tak jak w 'Workout 1', ale dalej mi się nie podoba.
  • za dużo planków! Nie mówię, że mnie nie ostrzegano, ale i tak mi się to nie podoba
Plusy:
  • Od poprzedniego tygodnia nic się nie zmieniło i wciąż uważam system 3:2:1 za rewelacyjny. Świetnie mi się ćwiczy w ten sposób.
  • Mimo, że niezbyt mi się podoba ta część Ripped in 30, to i tak mija mi bardzo szybko.
  • Niektóre ćwiczenia są naprawdę kreatywne, ciekawe lub nawet zabawne. Dla nich warto przetrwać całą resztę.
Ulubione ćwiczenie:


Ps. Porównanie postanowiłam zrobić po zakończeniu całego Ripped in 30, a nie co tydzień, jak to miałam w planie na samym początku. Być może odważę się też na wstawienie zdjęć.

1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...