Obiecałam, że nowe posty zaczną pojawiać się w lipcu. Mamy już 27, więc chyba czas najwyższy wywiązać się ze złożonej obietnicy.
Jeśli ciekawi Was, dlaczego nie pisałam, tłumaczę już na wstępie: byłam zbyt zajęta uciekaniem ze swojej strefy komfortu. Na początku zrobiłam jeden wielki krok, a potem dałam się ponieść... i czuję się wyśmienicie.
Daję sobie rok. Caaały, długi rok na to, żeby szaleć. Robić rzeczy, których zawsze się bałam, podejmować ryzyko, przełamywać się, poznawać nowych ludzi, kolekcjonować doświadczenia, odkrywać nowe miejsca - a wszystko po to, żeby odnaleźć siebie (przepraszam za ten patos, no ale... jak szaleć, to szaleć!). A oprócz zabawy czeka mnie też praca, żeby nie było, że się rozleniwiłam. Stałe doskonalenie się, walka ze swoimi wadami, ciężkie treningi, godziny nauki - pełen pakiet.
Powiem jeszcze, że bardzo się cieszę. I jestem wyjątkowo pewna, że tym razem się nie poddam, bo za mną już pierwszy krok. Poznałam smak prawdziwych wyzwań, uruchomiłam maszynę rewolucji i nie będzie łatwo jej zatrzymać. Tak więc moje wyzwanie nie skończy się szybko.
Za to ten post musi się skończyć szybko, bo zaczynam przesadzać z podniosłymi metaforami i może być już tylko gorzej. Więc na zakończenie niech przemówi za mnie ten oto obrazek:
Super że masz takie pozytywne podejście:)
OdpowiedzUsuńOch, chyba Ci troszkę zazdroszczę. Ale i gratuluję, oczywiście, z całego serducha i życzę by wciąż było tak wspaniale jak w tym miesiącu!
OdpowiedzUsuńGrunt to pozytywne podejście do wszystkiego, co nas otacza.
OdpowiedzUsuńFajnie czytać jak komuś wychodzi ;) Powodzenia!
OdpowiedzUsuń