wtorek, 6 sierpnia 2013


Dam sobie głowę, rękę i obie nogi uciąć, że czułyście kiedyś to wszystko: brak chęci do działania, niecierpliwość, demotywację, chęć rzucenia wszystkich starań i leżenia na łóżku do końca świata (w jakim stopniu to już indywidualna sprawa). Ja na przykład przechodziłam przez to nie raz, nie dwa - gdybym policzyła, prawdopodobnie wyszłyby jakieś miliony. W ostatnich dniach czułam się jednak zupełnie odwrotnie: przez nadmiar energii nie mogłam spokojnie usiedzieć, a moja motywacja sięgała szczytu.

I żyłam sobie z takim fantastycznym nastawieniem, aż pewnego dnia obudziłam się przykuta do łóżka przez potworny ból pleców, mięśni, głowy i gardła oraz wysoką gorączkę. Na początku nie było to tak denerwujące, bo i tak cały czas spałam, ale kiedy nie mogłam już przespać kolejnego dnia, zaczęłam się naprawdę złościć. A co z pobijaniem biegowych rekordów, gotowaniem nowych potraw, aktywnym wypoczynkiem i dobrą, beztroską zabawą?!

Więc oto powód pierwszy - życie jest zbyt krótkie, żeby je marnować na chorowanie. Ale historia się jeszcze nie skończyła...



W końcu wyzdrowiałam i nadszedł ten dzień, w którym mogłam wreszcie pobiegać. Plan na ten tydzień przewiduje 3 minuty biegu, 2 minuty marszu i tak sześć razy. Nie było mi łatwo (właściwie to było mi o wiele za trudno, niż powinno, bo przy każdej rundzie byłam zmęczona jeszcze zanim skończyłam drugą minutę biegu), ale udało mi się. Z nieskrywaną dumą kliknęłam "End run" i czekałam aż aplikacja się załaduje i pokaże mi moje wyniki. Po chwili mój telefon skutecznie starł mi po-biegowy uśmieszek z twarzy, oznajmiając, że biegłam krócej i wolniej, niż ostatnie 4 razy.

I taki właśnie jest drugi powód, dla którego powinniśmy się chronić z całych sił przed chorowaniem. Bo bycie gorszym, niż poprzednio, zwłaszcza kiedy włożyło się mnóstwo siły w to, żeby w ogóle ukończyć bieg, jest bardzo, bardzo demotywujące.
 


Ps. Dziś mój telefon nie wywinie mi takiego psikusa - mam zamiar pobić tyle rekordów, że się nie będzie mógł zsynchronizować do końca świata! ;)

3 komentarze:

  1. Twoje P.S. sprawiło, że usmiechnęlam sie od ucha do ucha!

    A co do postu - zgadzam się, wszak "szlachetne zdrowie, ten tylko się dowie..." ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pobijania wielu rekordów, i stawania się każdego dnia najlepszą dla samej siebie!

    OdpowiedzUsuń
  3. tylko niestety czasem choroba "śmieje się" z naszych starań o to by zdrowo żyć. trzeba to jakoś przeboleć - life aint easy ;) Na pewno szybko nadrobisz lekki spadek formy.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...