Na początek zacytuję wczorajszy wpis: "...czuję się bezpieczniej i pewniej. Mam plany, mam postanowienia, mam listy, mam wyzwania". Jedno wyzwanie wczoraj przedstawiłam, teraz pora na zapoznanie Was z planem. Planem, który ma mnie wreszcie doprowadzić do wymarzonej figury. Generalnie to nie lubię "być na diecie" i tak dalej, ale zwykłe rozsądne odżywianie chyba nie zdaje u mnie egzaminu (gdyby zdawało, to nie musiałabym się porywać na planowanie diet). Potrzebuję kopa w dupę. A plan? Dobry plan nie jest zły i tyle na ten temat. Mam przeczucie, że tym razem (tym tysiąctrzystasiedemdziesiątymósmym razem) mi się uda, bo coś we mnie pękło. Coś złego, co we mnie siedziało, pękło i dlatego od początku lipca czuję się niespotykanie dobrze. Inaczej. Dlatego teraz wreszcie TO ZROBIĘ.
Źródło: Google Grafika |
144 dni, dlatego że ostatnio lubię niestandardowe liczby. I dlatego, że pasuje do czternastki. I dlatego, że tyle dni pozostało do końca roku. I wreszcie - to całkiem rozsądny czas na zrzucenie 14 kg. Okres ten podzieliłam na 8 faz, żeby się nie znudzić i nie zdemotywować.
Faza pierwsza to dieta z prawdziwego zdarzenia. Najbardziej restrykcyjna i szalona. Potem, mam nadzieję, pewne rzeczy wejdą mi w nawyk i nie będę musiała o nich tyle myśleć, ale póki co - może być ciężko. To i tak tylko 18 dni, więc mogę się trochę pomęczyć. To czas na wpojenie pozytywnych nawyków,dlatego będę się pilnować jak nigdy wcześniej.
Zasady gry:
- jem 5 posiłków zamiast 4, ale za to mniejszych. Muszę kontrolować porcje, żeby mój żołądek się przyzwyczaił.
- posiłki jem codziennie o tej samej porze
- żadnych słodyczy - to wiadomo, bo przecież jestem w trakcie bezsłodyczowego wyzwania.
- ograniczam się do jednej (gorzkiej) kawy dziennie.
- piję zieloną i czerwoną herbatę - od 1 do 3 kubków dziennie.
- śniadanie jem około 45-60 minut po przebudzeniu, a kolację 3 godziny przed snem.
- unikam białegych produktów: chleba, makaronu, ryżu i mąki
- nie jem smażonych kotletów w panierce ani ziemniaków
- dbam o to, by dostarczyć organizmowi odpowiednią ilość białka
- obcinam produkty mączne (zdecydowanie za dużo ich jem) na rzecz warzyw i białka
- jem świadomie i powoli, słucham swojego organizmu - nie przejadam się ani nie jem za mało
Źródło: tumblr.com |
Świetny plan :) Trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia! Na pewno dasz radę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Klaudia.
Wspaniały plan. Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńżyczę powodzenia i wytrwałości. mogę jedynie podpowiedzieć, żeby nie myśleć o o zdrowym jedzeniu jako diecie, tylko aby to się stało nawykiem na całe życie :)
OdpowiedzUsuńPOWODZENIA!
OdpowiedzUsuń3MAM KCIUKI!
Pozdrawiam,
Fit
___________________________
www.fashionbyfit.blogspot.com
Dobry plan, powodzenia :)
OdpowiedzUsuńrozsądny ten pierwszy etap. kiedy powiedziałaś że będzie " z prawdziwego zdarzenia" i fazę nazwałas HIT IT skojarzył mi się dukan ;-)
OdpowiedzUsuńNo tak, w sumie to jak "faza uderzeniowa". Ale gdybym miała wytrzymać 18 dni na samym białku, to bym się chyba zastrzeliła :P Lubię węglowodany (może aż za bardzo).
Usuńtrzymam kciuki:)
OdpowiedzUsuń