Pages - Menu

Strony

wtorek, 27 sierpnia 2013

My "Insanity" Diary - Week 1

Dzień 1.: Fit Test Najgorszy bieg w dziejach

Wyszłam z domu, żeby pobiegać, a ponieważ nie miałam ochoty na żadne bicie rekordów, zaczęłam bieg z postanowieniem, żeby zrobić jedynie minimum, które miałam w planie i to spokojnie, wolnym tempem, a potem wrócić do domu. Nie byłoby w tym nic złego, w końcu nie każdy dzień musi być dniem wielkich biegowych osiągnięć - problem polega na tym, że nie udało mi się wyrobić nawet tego głupiego minimum, mimo że wcześniej za każdym razem robiłam więcej, niż zakładał plan. Ten pamiętny bieg był gorszy niż mój pierwszy, a i tak byłam okropnie zmęczona. Wracając do domu (istny spacer wstydu), nie rozmyślałam nad tym, co mogło spowodować taki zły wynik, tylko co mogę zrobić, żeby to już się nie powtórzyło. Trening, który poprawi moją kondycję, wzmocni nogi i wyzwoli wewnętrznego wojownika? Insanity. Postanowione.

Dzień 2.: Plyometric Cardio Circuit

Insanity

Plyo, kochane Plyo. Ćwiczenia, na które można liczyć. ZAWSZE skopią ci tyłek. Możesz je zrobić milion razy, a i tak pozostają niezawodne. I jak tu ich nie kochać?

Mój tyłek został skopany już podczas rozgrzewki, ale odpoczęłam podczas rozciągania - tylko po to, żeby ćwiczenia zasadnicze mogły go skopać od nowa. Mówię poważnie. Nie mam pojęcia, ile razy upadłam na ziemię, próbując zrobić pompkę, ale na pewno dużo. Nie mam też pojęcia, ile razy musiałam się wycierać ręcznikiem, żeby się nie utopić we własnym pocie (co ja mówię? Kobiety się nie pocą, kobiety błyszczą) - w każdym razie pod koniec był bardzo mokry. Nie mam pojęcia, ile razy miałam ochotę zabić Shauna, ale układałam plany zbrodni, starając się nie myśleć o tym, jak bardzo jestem zmęczona.

Wiem za to, że skończyłam ten trening, leżąc na ziemi, nie mając siły nawet na podniesienie rąk do góry. I że moje nogi trzęsły się jak samochód, który nie może odpalić (autentyczne skojarzenie, być może takie rzeczy przychodziły mi do głowy ze zmęczenia). I że musiałam suszyć włosy suszarką, bo były tak mokre. I że CHCĘ WIĘCEJ.

Dzień 3.: Cardio Power & Resistance 
Insanity

Te ćwiczenia też kocham. Mimo tego, że przypominają mi o tym, jak bardzo słabe są moje ręce. A może właśnie dlatego - w końcu to szansa, żeby się wreszcie wzmocniły.

Dzień 4.: Cardio Recovery

Insanity 

W szkole uczono mnie, że "recovery" znaczy "regeneracja". Oszukali mnie, bo te ćwiczenia nie mają dużo wspólnego z regeneracją. Na pewno nie dla moich łydek, nękanych potwornymi zakwasami. Za tydzień pewnie zmienię zdanie, ale dziś... Ałć!

Dzień 5.: Pure Cardio Cardio Abs

Insanity

Zakwasy w łydkach nie dawały mi żyć. Nie było mowy, żebym dała radę zrobić Pure Cardio, więc postawiłam na coś, co nie będzie wymagać pracy nóg. Przynajmniej wydawało mi się, że nie będzie, ale rozgrzewka zgniotła moje nadzieje w proch. Mimo wszystko - zrobiłam ją, w wersji bardzo zmodyfikowanej, ale zrobiłam. Potem nastąpiły ćwiczenia zasadnicze, które oszczędziły moje łydki... i brzuch niestety też. Tylko tyle masz mi do zaoferowania, Shaun?!

Dzień 6.: Plyometric Cardio Circuit

Insanity

 Byłam w samym środku rozdziału "Targowiska Próżności", wciągającego, ciekawego, pięknie napisanego rozdziału, gdy nastała pora ćwiczeń. Nie muszę chyba mówić, że mi się nie chciało. Nie miałam najmniejszej ochoty na ćwiczenia, ale miałam ochotę na to, że móc biegać dalej i szybciej, więc ruszyłam tyłek i zaczęłam ćwiczyć. Rozgrzewka - nudy, nudy, nudy. Z trudem przez nią przebrnęłam, ale kiedy tylko skończyłam i poleciały pierwsze krople potu, włączyło się "Warrior Mode". Ooo tak, dzisiaj byłam wojownikiem. Wojownikiem, który cały czas dawał z siebie wszystko i ukończył ćwiczenia z dumą. A na dodatek - na stojąco. Cóż mogę powiedzieć - kondycha się poprawia!

Dzień 7.: Rest Day

Nudzę się... Kiedy następny trening?

11 komentarzy:

  1. Jeśli pragniesz polepszyć swoją wydolność, to faktycznie Insanity jest strzałem w dziesiątkę. Ja ukończyłam drugi miesiąc na początku lipca i pomimo, że wizualnie nie było zbytnich zmian, to jednak kondycja polepszyła się jeszcze bardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie próbowałam tego treningu, a wczoraj z bieganiem miałam tak samo ... biegłam wolniej i mniej niż zwykle a zmęczyłam się niemiłosiernie, może coś w powietrzu niekorzystnego było :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam zamiar kiedyś przejść ten trening, ale póki co jestem bardzo początkująca i wiem, że po prostu nie dałabym rady ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę dodać komentarza na Twoim blogu (nie wiem, czy wiesz, ale po założeniu bloga automatycznie włącza się weryfikacja obrazkowa, która jest strasznie upierdliwa, więc jeśli jej nie chcesz, to musisz wyłączyć w ustawieniach), a chciałam Ci polecić 30 Day Shred z Jillian na początek - nie tylko kształtuje sylwetkę, ale też poprawia formę i jest w sam raz dla początkujących :)

      Usuń
  4. No to trzymamy kciuki za wytrwałość ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podziwiam Cie :) Powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow, zastanawiam się czy dałabym radę - co prawda ćwiczę już dość intensywnie od dwóch miesięcy - ale ten trening wydaje mi się taki wow, dla naprawdę silnych osób ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj :) Nawet "naprawdę silne osoby" się przy tym męczą, ale te mniej silne zawsze mogą robić przerwy i wykonywać ćwiczenia wolniej. Ja czasem tak robię, ale zawsze daję z siebie wszystko i to wystarcza :)

      Usuń
  7. O pierwsze słyszę. Też musze pomyśleć nad jakimś treningiem wzmacniającym

    OdpowiedzUsuń
  8. Powodzenia i wytrwałości ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciagle dowiaduję się czegos nowego, nie znalalam insanity ale czuje ze poznamy sie blizej :)

    OdpowiedzUsuń